PORADY

Osada do śrutówki własnej roboty

W tym artykule, będącym w pewnym sensie kontynuacją mojego tekstu pt: "Kolba domowego wyrobu", który prowadził czytelnika, krok po kroku, przez kolejne etapy wykonania osady do sztucera, podaję szereg wskazówek niezbędnych do samodzielnego wykonania osady do broni łamanej, z zamocowaniem baskili za pomocą śruby przez całą długość kolby.


Fot. 1.Zaczynamy jak zawsze od przeniesienia rysunku kolby na balik orzechowy pamiętając o prawidłowym ułożeniu szyjki chwytu kolby względem słoi drewna - w szyjce powinny one być proste, aby osada nie pękła w najcieńszym miejscu.
Jeżeli oprócz kolby mamy zamiar wykonać także czółenko (nakładkę), szablony kolby i czółenka układamy na baliku w taki sposób, aby uzyskać ciągłość rysunku słoi na obu elementach. Tak zrobi dobry artysta-rzemieślnik i będzie to dowodem dużego kunsztu. W strzelbach produkowanych masowo, niestety, nikt nie zwraca na to uwagi. Elementy są wykonywane z dużej masy surowca, a dopasowanie jest dziełem przypadku.



Fot. 2.Po wycięciu surowej „przygotówki" (najlepiej piłą taśmową) należy ją dokładnie obejrzeć, zwłaszcza od przodu i tyłu, czyli od tzw. sztorca włókiem. W miejscach tych mogą się pojawić małe pęknięcia. Jeżeli są one widoczne (nawet jedno) od strony baskili, to przygotówka jest bezużyteczna. Jeśli maleńkie pęknięcia zauważymy od strony stopki, można je zakleić, np. żywicą epoksydową, i w ten sposób uratować surowiec, często bardzo kosztowny. Przy pracy nad drogim czy rzadkim drewnem wskazane jest wstępne docinanie i kontrolowanie, czy nie natrafimy na mikropęknięcia. Zdarza się, że klocek za 2000 euro jest wadliwy i wówczas trzeba go wykorzystać inaczej (np. ułożyć szablon odwrotnie albo przeznaczyć drewno na coś innego).



Fot. 3 i 4.Kolejną czynnością jest przeniesienie rysunku części baskili osadzonych w drewnie na bok przygotówki. Oczywiście wcześniej wyznaczamy oś osady czyli linię prostą biegnącą przez całą przygotówkę (wzdłuż). Od tej osi będzie można wyznaczyć awantaż.
Jeśli mamy zamiar mocno uwydatnić bakę, możemy przesunąć oś w stronę przeciwną do policzka, uzyskując tym sposobem więcej miejsca, co jest ważne zwłaszcza w sytuacji, gdy balik nie jest zbyt gruby.
Przyklejamy do przygotówki dotychczas używaną osadę (jeśli taką mamy) i przy pomocy kątownika zaznaczamy najważniejsze miejsca, od których rozpoczniemy obróbkę. W przypadku osady mocowanej na śrubę jest to o tyle proste, że wszystkie elementy mocujące baskilę wchodzą w drewno wzdłuż jednej linii.
Jeżeli nie mamy do dyspozycji starej osady, wykonujemy szablon z kartonu, pamiętając o właściwym ugięciu osady, odpowiedniej długości i kształcie chwytu oraz prawidłowym kącie przycięcia pod stopkę. Dla standardowych kolb jest to zazwyczaj 90 st. od grzbietu osady - inaczej broń w czasie strzału będzie "wyskakiwała" z ramienia.





Fot. 5.Mocujemy osadę w imadle pod odpowiednim kątem, przy pomocy kątownika, i usuwamy zbędny materiał, najlepiej używając frezarki pionowej. Jeśli nie mamy takiej obrabiarki, możemy posłużyć się wiertarką stołową, piłą do drewna z ramką i dłutkiem.



Fot. 6.Frezujemy przygotówkę od góry i od spodu, zostawiając małe naddatki materiału na dokładne dopasowanie części metalowych.



Fot. 7.Po wycięciu klina w główce osady przygotowujemy wstępnie powierzchnie oporowe do osadzenia baskili. Są to miejsca, w których baskila opiera się (i tym samym stabilizuje) w osadzie, i w których siła odrzutu jest przenoszona na część drewnianą. Dlatego tak duże znaczenie ma właściwe spasowanie osady z baskila. Jeżeli jest ono bardzo dobre, kolba mniej kopie oraz jest trwała i odporna na pęknięcia nawet po latach użytkowania.
Boczne powierzchnie wyciętego klina wygładzamy delikatnie ostrym jak brzytwa dłutem płaskim. Ta praca musi być wykonana bardzo precyzyjnie: wygładzana powierzchnia ma być czysta, bez zadziorów.



Fot. 8.Próbujemy wsunąć baskilę w przygotówkę zamocowaną w imadle; wcześniej smarujemy specjalnym tuszem wszystkie powierzchnie i wystające elementy (o przygotowaniu takiego czernidła pisałem w numerze specjalnym BŁ 2006).



Fot. 9.Przy pomocy klocka z miękkiego drewna (np. sosnowego - aby nie pokaleczyć baskili) oraz drewnianego młotka lekko i z wyczuciem wbijamy baskilę w drewno osady. Gdy poczujemy pierwszy opór. wyjmujemy baskilę i oglądamy ślady tuszu pozostawione na przygotówce.



Fot. 10.Posmarowana czernidłem baskila zostawiła czarne plamki w miejscach, gdzie natrafiła na opór drewna. Plamki te delikatnie ścinamy bardzo ostrym dłutem. W ten sposób tworzymy więcej luzu w punktach oporu, dzięki czemu przy następnych próbach baskila coraz głębiej "siada" i coraz lepiej pasuje. Kiedy już wszystkie powierzchnie oporowe są czarne, to znaczy, że metal został dokładnie spasowany z drewnem osady.
Takie wielokrotne dopasowywanie to czynność dosyć żmudna, ale pośpiech jest wykluczony, gdyż może zniweczyć całe dzieło, nie mówiąc już o zmarnowaniu nierzadko kosztownego surowca. Im wolniej i cierpliwiej będziemy pracować przy pasowaniu metalu z drewnem, tym efekt będzie lepszy. Dodam jednak, że wprawni zawodowcy potrafią idealnie dopasować baskilę tylko kilkoma wklepaniami! Oczywiście wymaga to ogromnego doświadczenia i kunsztu, które nieraz nabywa się przez całe życie - nie powinno nas to jednak zrażać, lecz zachęcać do mierzenia się ze sztuką rusznikarską.



Fot. 11 i 12.Kolejnym etapem jest zamocowanie śruby, która „wciągnie" baskilę w osadę na jej ostateczne miejsce i ją unieruchomi. W tym celu nawiercamy w przygotówce otwór pod śrubę, następnie wkręcamy ją w baskilę, przykładamy całość z boku przygotówki i rysujemy na drewnie, czarnym pisakiem, oś śruby. Otwór będzie dwustopniowy, ponieważ śruba ma łebek i szeroką podkładkę.





Fot. 13.Na grzbiecie przygotówki rysujemy oś awantażu i wyznaczamy punkt przecięcia osi śruby z osią awantażu na tylnej ścianie, gdzie nawiercimy otwór pod śrubę.



Fot. 14 i 15.Mocujemy drewno w solidnym imadle stołowym i nawiercamy (przewiercamy) osadę przy pomocy wiertła o przedłużonym trzpieniu. Można po prostu przedłużyć zwykłe wiertło do metalu, przylutowując do niego (lutem twardym, np. 45 proc. srebra - 650°C) kawałek równego pręta stalowego. Wiertła do drewna się nie nadają; możemy używać jedynie wierteł skrętnych do metali, zaostrzonych również jak do metalu, dlatego że wiercimy od strony sztorca, czyli wzdłuż włókien, i wiertło stolarskie może uciekać na boki, co zepsuje nam całą robotę.
Zaznaczamy miejsce wejścia śruby z drewna w baskilę i lekko nawiercamy je ręczną wiertarką. Najlepiej ustawić wiertło w osi górnej i bocznej (na okol. Powoli wiercimy, celując "po wiertle" jak po szynie w dubeltówce w obie osie na przemian. Co 2-3 cm cofamy wiertło, aby wyrzuciło wióry i wiercimy dalej. Wiertło musi być nowe i ostre, aby nie zacierało się w otworze (nie grzało się na skutek tarcia).
Przy odrobinie szczęścia już za pierwszym razem uda się nam trafić w przecięcie osi na tylnej części przygotówki (tak jak na fot. 15).





Fot. 16.Poszerzamy otwór od tylnej strony pod łebek śruby i podkładki. Do tej czynności używamy szerszego wiertła do metalu (również przedłużonego), zaostrzonego pod ostrzejszym kątem, aby dobrze się prowadziło w wywierconym otworze i nie uciekało na boki. Nie może jednak być za ostre, gdyż wtedy zostanie "wciągnięte" w materiał, a to mogłoby spowodować zbyt głębokie rozwiercenie. Żeby uniknąć wciągania wiertła, można zastosować ogranicznik, np. z węża gumowego założonego na trzpień wiertła.
Pamiętajmy aby wiercenie wykonywać starannie. Przygotówka musi być solidnie umocowana w imadle, a wiertarkę trzeba trzymać mocno i pewnie, choć z wyczuciem.



Fot. 17.Po wywierceniu otworu mocującego blok baskili oczyszczamy jego kanał z wiórów i przystępujemy do montowania całości. Ponownie smarujemy czernidłem elementy pasowane z drewnem, wkładamy baskilę w przygotówkę i zakręcamy śrubę. Pomagamy sobie, lekko postukując w baskilę drewnianym młotkiem, żeby osiadła na swoim miejscu, i mocno dokręcamy śrubę. Sprawdzamy, czy nie ma szczelin. Jeśli są, możemy je zaklepać kulistym młotkiem „na olej" (patrz numer specjalny BŁ 2006) lub spróbować innych znanych nam metod.
Rozkręcamy całość i sprawdzamy, czy baskila „siadła" lepiej (śruba dociąga mocniej niż wklepywanie przez klocek). Jeżeli w miejscach, gdzie mamy płaszczyzny oporowe, powstały ubytki i części baskili nie przylegają ściśle ("wiszą" nad drewnem), możemy je wyrównać przez naklejenie małych kawałeczków drewna orzechowego bądź po prostu posmarować je klejem epoksydowym, np. UHU plus 300 g epoxy, po czym wsunąć baskilę i dokręcić śrubę. Oczywiście części metalowe mające kontakt z klejem trzeba posmarować np. wazeliną lub towotem, żeby żywica nie przykleiła się do metalu.
Po ok. 24 godzinach poluzowujemy śrubę i obstukujemy baskilę drewnianym młotkiem, delikatnie wybijając ją z osady. Żywica po zastygnięciu idealnie wyrównuje ubytki i doskonale wzmacnia pasowane połączenie. Metoda ta jest stosowana przez wiele znanych, renomowanych wytwórni dobrej i drogiej broni myśliwskiej. Przy okazji należy wspomnieć, że w dużych wytwórniach broni osady są od początku do końca wykonywane przez roboty kopiujące, sterowane komputerowo. Wiadomo jednak, że najlepsi mistrzowie pasują drewno z metalem ręcznie i nic nie jest w stanie przewyższyć jakości ich pracy.



Fot. 18 i 19.Teraz przychodzi kolej na zamocowanie i wpasowanie w drewno kabtąka spustowego. Ustawiamy kabłąk w osi wzdłużnej, dopychając lekko do przodu, aby ciasno "siedział" w drewnie, i obrysowujemy go cienkopisem lub ołówkiem o ostrym czubku. Następnie małym półokrągłym dłutkiem wybieramy zbędny materiał, pamiętając o naddatku na dokładne spasowanie.





Fot. 20.Kabłąk pasujemy tak jak wcześniej baskilę - "na tusz" - i wklepujemy przez kawałek drewienka aż do uzyskania właściwego usadowienia w osadzie.
Kabłąk przykręcany wkrętem należy pasować ostrożniej, gdyż może ulec skrzywieniu w miejscu, gdzie znajduje się otwór. Wszystkie łebki widocznych wkrętów powinny mieć przecięcia na śrubokręt ustawione równolegle do osi broni w jednej linii. Takie ich umiejscowienie dowodzi fachowości i dużego kunsztu wykonawcy.
Wkręty z tzw. nacięciem krzyżowym są w broni myśliwskiej niedopuszczalne - świadczyłyby o tandecie i bylejakości wykonania. Nasuwałyby też podejrzenia co do stosowania elektrycznych wkrętarek, czyli narzędzi do masowej produkcji.



Fot. 21.Najtrudniejszą część pracy mamy za sobą. Możemy zatem przystąpić do nadania osadzie ostatecznej postaci. Zaczynamy od wyrównania płaszczyzn bocznych, równo ze ścianą baskili (z naddatkiem 1-1,5 mm). Jeżeli broń ma tzw. blachy półzamków, możemy je od razu wpasować. Najlepiej użyć do tego frezarki pionowej. Jeżeli takiej nie mamy, robimy to przy pomocy dłuta, pilnika do drewna oraz papieru ściernego naklejonego na deseczkę o równej powierzchni. Pracujemy bardzo ostrożnie, aby nie uszkodzić grawerunku na baskili.



Fot. 22.Bocznym płaszczyznom należy nadać odpowiedni, stylowy kształt. W tym celu dobrze jest przestudiować aktualne trendy w stylistyce broni. Wykonujemy szablony i odrysowujemy brzegi płaszczyzn w formie lekkich łuków. U zbiegu łuków możemy wykonać tzw. łezkę, ale jest to bardzo trudne i wymaga sporej wprawy. Łuki muszą być jednakowe z obu stron.



Fot. 23.Za pomocą bardzo ostrego półokrągłego dłuta zbieramy zbędny materiał. Pamiętamy, aby nie pracować dłutem pod sztorc włókien i ich nie poddzierać. Zawsze prowadzimy dłuto tak, jak to pokazano na fotografii.



Fot. 24 i 25.Możemy już skorygować długość osady kąt przycięcia stopki (bardzo ważny!) oraz przykręcić stopkę lub amortyzator dobrej firmv, np. Pachmayr, Wegu czv Uncle Mikę. Warto wydać parę złotych, aby przez lata polowania nie tylko chronić dołek strzelecki, ale i cieszyć oko. Widywałem wprawdzie amortyzatory-wynalazki, wykonane np. z podeszwy od buta czy z plażowych klapek w kolorze yellow Bahama, ale absolutnie nie polecam ich nikomu.
Wstępne zamocowanie stopki ("do przymiarki") można śmiało wykonać przy pomocy np. blachowkrętów "krzyżowych", stosowanych do mocowania płyt kartonowo-gipsowych. Na stałe jednak musimy wpasować solidne wkręty. Nierzadko trzeba je wykonać ręcznie i również ręcznie grawerować, ale to już temat na kolejny artykuł.
Pod chwytem pistoletowym możemy zamocować tzw. kapsel, np. z monogramem właściciela broni.





Fot. 26, 27 i 28.Ostatnie etapy to nadanie osadzie ostatecznego kształtu. Nie będę szczegółowo opisywał zestawu koniecznych narzędzi i metod pracy. gdvż uczyniłem to wyczerpująco w numerze specjalnym BŁ 2006 (zainteresowanych odsyłam też do portalu iruernetowego www.optykamysliwska.pl). Zachęcam gorąco wszystkich czytelników, aby spróbowali swoich sił choćby w prostych zabiegach rusznikarskich poprawiających funkcjonalność lub wygląd broni, a przynajmniej, aby dbali o swoje wierne luśnie czy dwururki, nie żałując im od czasu do czasu "pierwszej pomocy" dłuta czy śrubokręta.








Leszek Ciupis

(Artykuł ten - ukazał się w numerze specjalnym "Braci Łowieckiej" 1/2008 r.)

powrót na początek strony