PORADY

Przetestuj swoją śrutówkę!


Znakomita większość naszych myśliwych polujących z bronią śrutową żyje w głębokim przekonaniu, że ich poczciwe strzelbiny strzelają co najmniej doskonale, a niektóre wręcz „leją", „młócą" czy też „rąbią" zwierzynę. Czasami zdarzają się pudła - no, ale wiadomo, że to przytrafia się każdemu.


Jeżeli jednak zapytalibyśmy takich łowców, czy sprawdzali kiedyś swoje strzelby, np. na równomierność pokrycia wiązki śrutu, to okazałoby się, że niewielu wie, o co w ogóle chodzi. Nawet część strzelców wyczynowych nigdy nie robiła podobnych testów.

Zazwyczaj wypróbowanie nowej strzelby kończy się - po oględzinach - na oddaniu kilku strzałów do tekturowego pudełka, ustawionego gdzieś na polu. Jeśli pudełko podskakuje po każdym strzale, to znaczy, że strzelba „leje" jak trzeba. Czasem strzela się jeszcze nad powierzchnią wody, aby zobaczyć, jak wiązka śrutu „idzie" - i na polowanie.

Byłbym zapomniał o amunicji. Najlepsza w powszechnym mniemaniu jest oczywiście superwzmacniana, najtańsza, ze śrutem 3/0, lub loftki. Zerówka może być na kaczki.

Gdybym nie wiedział, z czym jechać na polowanie, uprzejma pani w sklepie myśliwskim zaraz mnie uświadomi, pytając: „Na co pan jedzie, na gęsi? No to bierz pan loftki! A jak na kury, to rozmiar cztery. Co pan zrobi, jak się panu przytrafi bażant? A najlepiej niech pan weźmie magnum, teraz innej amunicji się nie kupuje". No i wszystko jasne.

My jednak spróbujmy - pomimo tych trendów - przeanalizować zagadnienie. Akurat młody kolega myśliwy nabył używaną dubeltówkę horyzontalną Merkel 47 E w kal. 16/70 - swoją pierwszą w życiu śrutówkę. Nadarzyła się więc okazja, ażeby przeprowadzić wnikliwsze testy niż opisane powyżej.

Jak się do nich zabrać? Najpierw przygotowujemy duże kartony, najlepiej o szerokości co najmniej 80 centymetrów. Na każdym rysujemy - cyrklem wykonanym z drewnianych listewek, z przymocowanym grubym czarnym markerem - dwa koła współśrodkowe o średnicach 65 i 25 centymetrów. Pierścień między nimi dzielimy na sześć równych części (pól), tak jak to widać na ilustracjach. Razem ze środkowym kołem (tym o średnicy 25 cm) otrzymujemy w ten sposób siedem pól o podobnej powierzchni. Umożliwia to nam szybkie stwierdzenie „na oko", czy we wszystkich polach jest w przybliżeniu tyle samo przestrzelin.


próbne strzały

Test przeprowadzamy przy dobrej pogodzie i wyłącznie na strzelnicy, ze względów bezpieczeństwa. Poza strzelnicą nigdzie w terenie nie wolno tego robić!

Zawieszamy tarcze, mocując je (najlepiej zszywaczem tapicerskim) w odległości około 3 m jedna obok drugiej. Dystans strzelania - 35 m - musi być bardzo dokładnie wymierzony Każda tarcza ma być dokładnie opisana u góry, to znaczy, zapisujemy, z jakiej odległości strzelamy, z której lufy i jakim śrutem (chodzi o rozmiar).

Strzelamy z pozycji stojącej, w sposób możliwie naturalny, tak jak na prawdziwym polowaniu. Przyjęcie innej pozycji, np. siedzącej, jest niewskazane. Aby uniknąć błędu, delikatnie opieramy lufę broni o słupek lub pastorał. Oddajemy tylko po jednym strzale do jednej tarczy. Pod żadnym pozorem nie wolno strzelać do tej samej tarczy drobnym i grubym śrutem, ponieważ zakłóci to obraz całości!

Strzelamy na przemian z prawej i lewej lufy. Zaczynamy od najdrobniejszego śrutu, czyli kolejno nr 9, 6, 5, 4, 3, 2, l i 0. Testujemy przynajmniej co drugi rozmiar.

Możemy jeden raz wystrzelić z loftek, z prawej lufy. Przekonamy się wtedy naocznie, że używanie tego rodzaju amunicji jest całkowicie irracjonalne, skutkuje bowiem jedynie ciężkim okaleczeniem zwierzyny lub innych uczestników polowania.

Loftki mają bardzo duży rozsiew i lecą bardzo szeroko, troszkę dalej niż gruby śrut, ponieważ ich masa jest większa – nic poza tym. Strzelanie z nich na polowaniu jest nie tylko zabronione, ale i wysoce nieetyczne oraz nieskuteczne. Fakt, że są one dostępne w sprzedaży, wynika wyłącznie z dużego popytu na ten rodzaj amunicji wśród myśliwych całkowicie nieuświadomionych co do jej znikomej skuteczności. Nawet dostrzeliwanie szarżującego dzika, z bardzo bliska, jest skuteczniejsze ze śrutu nr 0 czy breneki niż za pomocą loftek.

Po oddaniu serii strzałów możemy jeszcze wypróbować, jak nasza broń strzela pociskami kulowymi do luf gładkich, czyli tzw. brenekami. Radzę strzelać wyłącznie z prawej (lub dolnej) lufy, która ma wiercenie wylotu, czyli czok, o większej średnicy. Pocisk mniej się deformuje przy wylocie i trafia celniej. Lufa z pełnym czekiem nie powinna być nadwerężana strzelaniem brenekami.

Do testu użyłem pocisków Dzik z Pionek, bardzo dobrych i sprawdzonych w różnych rodzajach strzelb, oraz niegdyś popularnych pocisków W-8 z Pionek, które dawały zadowalające wyniki w przypadku pewnej części strzelb. Wypróbowałem też pociski produkowane przez czeską firmę Sellier & Bellot, pod nazwą S-ball Plastic, wymyślone do strzelania z lufy z pełnym czokiem.


analiza wyników

Na potrzeby tego artykułu zaznaczyłem przestrzeliny czarną farbą, aby były dobrze widoczne na zdjęciach. Pozwoli to zobrazować rozsiew śrutu w przypadku strzelania różnymi ładunkami (śrutem o różnej średnicy, a zatem i wadze).

Najlepszy wynik daty pociski S-ball. Na tarczy wyraźnie widać dwie przestrzeliny, jedna obok drugiej. Trzecia to efekt typowego zerwania strzału, spowodowanego emocjami lub zmęczeniem strzelającego.

Skupienie Dzika również było niezłe, do zaakceptowania jak na dystans 35 metrów. Natomiast W-8 leciało z testowanej broni zupełnie źle, daleko na prawo, i miało spory rozrzut. Wniosek: strzelanie z tej broni pociskami W-8 będzie niedopuszczalne.

Najlepsze efekty daje strzał śrutem nr 9, czyli drobnym. W miarę zwiększania się grubości śrutu widać, że środek wiązki wyraźnie przenosi się w bok i lekko ku górze, czyli z lewej lufy - w prawo i w górę, a z prawej - w lewo i w górę

Nasuwa się wniosek, że im grubszy śrut stosujemy, tym prawdopodobieństwo celnego trafienia środkiem wiązki maleje. Młody myśliwy, który zgodził się przetestować swoją pierwszą w życiu broń śrutową, stwierdził, że będzie strzelał wyłącznie śrutem nr 9 i 6, nie grubszym, a już stosowanie śrutu nr l wróży niechybne pudło.

Ale co w takim razie z polowaniem na zająca, lisa czy borsuka? Czy nie ma innego wyjścia niż strzelać z bardzo bliska?

Korzystając z wiedzy rusznikarskiej i na podstawie znajomości wyników wielu podobnych testów, mogłem łatwo znaleźć rozwiązanie: rozsunięcie luf lub przestawienie muszki. Uznałem jednak, że najpierw warto spróbować znaleźć amunicję, która sprawowałaby się w tej broni zadowalająco, a interwencję rusznikarza zostawić w odwodzie.


dobór amunicji

Mieliśmy do dyspozycji naboje FAM Plus (Plus oznacza wzmocniony ładunek). Jest to amunicja dobra, ale nadaje się nie do każdej strzelby Do testowanej przez nas śrutówki okazała się nieodpowiednia.

Takie objawy, jak podnoszenie się środka wiązki przy zastosowaniu coraz grubszego, czyli cięższego śrutu (chodzi tu o wagę pojedynczej śruciny a nie całego ładunku), oraz ściąganie w bok (lewa lufa w prawo, a prawa w lewo), wskazują na zbyt wysokie ciśnienie gazów prochowych w lufie i za dużą prędkość pocisków. Występuje tu tzw. znoszenie. Oczywiście przebicie śrucin na dystansie 35 m będzie bardzo dobre, jednak kosztem skupienia i pokrycia.

Wiadomo też, że osie luf w dubeltówce nie są równoległe (z pewnymi wyjątkami). Przeważnie przecinają się na dystansie ok. 2,5 m od wylotu, czyli lufy mają tzw. zeza zbieżnego. Nie powoduje to dużego rozrzutu i znoszenia, jeżeli są zachowane właściwe parametry balistyki wewnętrznej, czyli wzrostu ciśnienia w lufie, prędkości itd.

Ale co z tego wynika dla konkretnego, opisywanego tu przypadku? Najprościej mówiąc, jawi się potrzeba użycia słabszej amunicji. Słabszej nie znaczy wcale gorszej. Chodzi tylko o to, że nie powinna to być amunicja z tak „wyżyłowanymi" osiągami jak typu plus czy magnum.

Postanowiłem użyć amunicji 16/65, czyli tzw. short. Te naboje mają świetne osiągi balistyczne. Już po pierwszych strzałach zauważyłem uśmiech na twarzy kolegi, który zaczął odzyskiwać entuzjazm i wiarę w rozum ludzki. Zastosowanie naboi o długości łuski 65 mm jest dobrym rozwiązaniem, ale w takich przypadkach jak opisywany tutaj, wystarczy nawet powrót do klasycznej amunicji 16/70 (bez wzmocnienia ładunku).

Zmniejszanie naważki prochu poprawia skupienie i pokrycie. Wyraźniej też widać, która lufa ma pełny czok, a która np. połówkę, co jest mniej widoczne przy silniejszej amunicji.

Najlepsze wyniki można uzyskać, strzelając czarnym prochem, zwłaszcza ze strzelb o dłuższych lufach. Warto jednak pamiętać, że choć na tarczy uzyskamy idealny wynik, nawet na większym dystansie, to drastycznie spadnie tzw. przebicie pojedynczych śrucin. A to znaczy, że nie będziemy w stanie położyć np. lisa nawet na 20 metrach.

Reasumując, należy dokładnie przetestować swoją broń, aby wiedzieć, przy użyciu jakiej amunicji (śrutu i breneki) strzela ona najlepiej i czy niektóre rozmiary śrutu w ogóle warto stosować (chodzi o zera i loftki).

Sam nigdy nie używam tego rodzaju naboi, tak samo jak brenek. Po prostu nie zadowalają mnie ich wyniki. Widuję czasem strzelby strzelające brenekami z zadziwiającym efektem, ale ja (poza jednym przypadkiem) nigdy takich nie miałem. Sądzę, że breneki, podobnie jak loftki - zważywszy na popularność i dostępność broni gwintowanej oraz wzrost poziomu etyki łowieckiej - powinny odejść w cień minionej epoki.

Ten artykuł nie służy reklamie ani też antyreklamie niektórych produktów i wynalazków, ale nie byłbym sobą, gdybym –jako zwolennik starej szkoły strzelania śrutowego - nie wspomniał o wymysłach typu wydłużona komora, czyli magnum (76 mm), i wymienne czoki. Zdarza się bowiem, że taka broń jest całkowicie nieprzewidywalna. Natomiast wszystkich niezłomnych posiadaczy rasowych strzelb „po dziadku" namawiam do ich przetestowania, tym bardziej że podpowiedziałem, jak znaleźć rozwiązanie, gdy wyniki testu mocno nas rozczarują.

Podstawowy wniosek wypływający z tej i podobnych prób jest taki, że należy stosować raczej drobniejszy śrut i niezbyt mocną amunicję, a wszystko będzie jak trzeba.

--- Zasady strzelania śrutem ---
Nie strzelamy na dystans dłuższy niż 35 m (w skrajnych przypadkach 40 m).
Używamy śrutu na:
• gęsi, borsuka- nr 2 i 1
• lisa, zająca - nr 3 i 2
• kaczki, bażanta - nr 5 i 4
• kuropatwę, stonkę, kuny - nr 6.
Stosowanie grubszego śrutu jest bezcelowe.



Przestrzeliny układają się nieco za wysoko i za bardzo na prawo - typowy objaw zbyt dużego ciśnienia w lufie. Rozkład trafień nie do przyjęcia



Jak na śrut nr 2 - bardzo ładne, gęste i w miarę równomierne pokrycie. Taki rezultat dało użycie naboju 16/65 short



Niezbyt równomierny rozsiew, pokrycie raczej "kępkowe" i za bardzo na lewo. Efekt nie do przyjęcia.



Dość równe pokrycie, efekt zadowalający



Niezłe pokrycie, niemal cały ładunek w tarczy. Efekt zadowalający



Zupełnie dobre pokrycie jak na 1/2 czoka; sporo śrucin w środku tarczy



Trafienia za bardzo na prawo i u góry, pokrycie złe



Nieco lepiej, ale też niezadowalająco. Pokrycie bez kontroli



Pokrycie "kępkowe", niezbyt dobre



Niezłe skupienie, pokrycie nieco gorsze. Od razu widać, że to pełny czok. Efekt dobry



Bardzo duży dozrzut, bez kontroli. Za bardzo na prawo



Efekt niezły i do przyjęcia jak na tak daleki dystans



Rewelacyjne skupienie!



Niezłe skupienie, pokrycie w miarę dobre, typowe dla drobnego śrutu



Skupienie całkiem niezłe, pokrycie niezbyt dobre (za bardzo na prawo), ale do przyjęcia



Strzał z loftek zupełnie bez kontroli - niemal połowy śrucin w ogóle nie ma w tarczy. Podobnie wyglądałby strzał śrutem 3/0. Przydatność do polowań - żadna



Skupienie do przyjęcia, ale pokrycie nie najlepsze. Za bardzo na prawo



Skupienie i pokrycie w miarę dobre, typowe dla 1/2 czoka



Leszek Ciupis

(Artykuł ten ukazał się w Numerze Specjalnym "Braci Łowieckiej")

powrót na początek strony