PORADY

Prawdy i mity o celności luf


Przeważnie spotykamy w broni myśliwskiej lufy o przekroju okrągłym. Bardzo rzadko można zobaczyć lufy graniaste, najczęściej ośmiokątne, zwłaszcza w bardzo drogiej broni. Czy lufa wielokątna jest lepsza od okrągłej?

Tak właśnie jest! Lufa ośmiokątna jest nie tylko dużo droższa, ale i lepiej sprawdza się przy strzelaniu, jest celniejsza.


Każdy strzelec na pewno wie że podczas strzału , w lufie zachodzi cała masa zjawisk fizycznych i chemicznych które to mają większe bądź mniejsze znaczenie dla celności strzału (trafienie wiele razy pod rząd).

Jednym z takich zjawisk mających wpływ na powtarzalność trafień są wibracje lufy podczas strzału. Nie będę opisywał fachowych definicji ani wzorów matematycznych, których większość czytelników i tak nie zrozumie. Przeważnie są one potrzebne pseudofachowcom do zamydlania oczu otumanionym użytkownikom, oraz stanowią tematy prac doktorskich z dziedziny balistyki, przepisywanych w kółko, z których wiele nie wynika w praktyce.

Postaram się opisać zjawisko w kilku słowach, jak najprostszym językiem. Otóż podczas strzału w komorze nabojowej powstaje bardzo wysokie ciśnienie, nawet 3500 barów. Wypycha ono pocisk z łuski i przepycha go przez przewód lufy z gwintem skręconym spiralnie. Jak ciężka jest to praca do wykonania, łatwo sobie wyobrazić wkładając do lufy wyjęty z łuski pocisk, próbując go przepchnąć przez przewód przy pomocy np. wyciora czy mocnego pręta. Pocisk zakleszczy się do tego stopnia że nierzadko zagwoździ lufę. Konieczne będzie wówczas rozwiercanie go i wytłaczanie specjalnym przyrządem śrubowym.

Nikomu nie radzę robić podobnych prób gdyż mogą popsuć gładź lufy oraz gwint. Pomimo tego, gazy prochowe z powodzeniem pchają pocisk z coraz większą szybkością. Prędkość wylotowa (Vo) może mieścić się w granicach 700-800 m/s, ale może też osiągać do 1100 m/s. Przy takiej prędkości lufa podlega działaniu siły rozciągającej ją i rzeczywiście rozciąga się wzdłużenie do czasu dopóki pocisk nie osiągnie jej wylotu. Powoduje to pewien rodzaj wibracji które byłyby jeszcze do zniesienia, gdyby nie fakt że wewnątrz lufy znajdują się pola i bruzdy gwintu, ułożone spiralnie.


Fot. 1: Ośmiokątna lufa gwintowana wykonanej rzemieślniczo kniejówki horyzontalnej.

Pocisk wykonuje więc pełen obrót o 360° na długości od 18-23 cm. Czasem jest to długość 30 cm. I nawet więcej dla pocisków wolniejszych. Tak więc kula sztucerowa wykonuje 2,5- 3,5 obrotów wokół własnej osi podczas drogi przebytej w samej lufie. (szybkość obrotowa w locie to ok. 3000 obr/s! Dla porównania zwykła szlifierka do ostrzenia narzędzi pracuje z szybkością ok. 2800 obr/min!)

Prędkość obrotowa jest potrzebna jednak do stabilizacji pocisku w locie. Łatwo wyobrazić sobie, że jeśli pocisk prze na ściany profilu gwintu z tak ogromną siłą, skręcając się pod jego oporem np. w prawo, to lufa będzie jak gdyby skręcona w lewo, gdyż takie siły fizyczne na nią działają. Jest ona oczywiście na tyle sprężysta i mocna, że nie odkształca się trwale, ale właśnie dlatego powstają wibracje, które rozciągając lufę dodatkowo skręcają ją co daje efekt czegoś w rodzaju zawirowania wylotu lufy wokół jej osi. Jest to tak nieznaczne że niemal nie ma wpływu na celność (praktyczną do polowania na dystansach myśliwskich do 100 m.).

A jednak lufy o średnicy poniżej 15-16 mm. (w połowie długości) strzelają nieco gorzej od warmintów o grubych i ciężkich lufach. Wiadomo że nie jest to jedyna przyczyna decydująca o celności czy też niecelności broni w jakimś tam stopniu. My jednak na razie skupimy się na wibracjach lufy.

Aby udowodnić opisywaną teorię można przeprowadzić posty eksperyment. Sztucer który „rzuca kulami po tarczy” przestrzeliwujemy amunicją z ciężkimi pociskami ze zmniejszoną np. o 1 naważką prochu. Wibracje lufy będą mniejsze i pociski ułożą się znacznie lepiej w tarczy. Rzecz jasna że energia takiego strzału będzie niewielka, ale potwierdzi słuszność teorii. Gdyby tak nie było, nie produkowano by broni typu Varmint, ale jedynie dociążano zwykłe sztucery.

Jest oczywiste, że lufa ośmiokątna jest bardziej odporna na wibracje od lufy okrągłej o tej samej masie (podobnie jak lufy kanelowane). Praktyka rusznikarska pokazuje, że lufy takie pozwalają na uzyskanie lepszych skupień nawet od nieznacznie cięższych luf okrągłych – mimo, że nie da się tego teoretycznie uzasadnić. Nie jest to mój wynalazek ale wielu pokoleń rusznikarzy budujących doskonałą broń myśliwską.

Najlepsze i najdroższe są lufy kute na zimno, na gotowo, na ośmiokąt. Posiadają niesamowitą wytrzymałość i odporność na zjawisko wibracji przy strzale. Na początku XX w. wytwarzano nawet broń śrutową i sportową z lufami graniastymi. Bardzo dobre są również lufy wielokątne frezowane i piłowane ręcznie z monolitycznych bloków – odkuwek w formie jednolitej z szyną celowniczą i podstawą muszki oraz bazami montażowymi.

Technologie takie stosuje się w najbardziej elitarnej broni wytwarzanej i wykańczanej przez całe zespoły fachowców. Nie bez przyczyny nie da się jej kupić w sklepie (o cenie nie wspomnę).

Celność wielokątnych luf sztucerów rzemieślniczych jest zadziwiająco doskonała. Również w broni kombinowanej lufa ośmiokątna spisuje się dużo lepiej. Zwłaszcza w kniejówkach i ekspresach lutowanych na sztywno po dokładnym strojeniu przez doświadczonych fachowców.


Fot. 2: Frezowana z odkuwki, monolityczna wraz z szyną celowniczą i podstawą muszki, lufa sztucera systemu Heeren.

Dlaczego nie stosuje się powszechnie takich luf? Przyczyna jest prosta. Są one dużo droższe w procesie wytwarzania. W dobrym warsztacie rusznikarskim, rzemieślnik obrabia ręcznie lufę ośmiokątną przy pomocy pilników i papieru ściernego około trzech dni. Są dzisiaj obrabiarki sterowane numerycznie, które wykonują tę pracę dużo szybciej, ale jest to też powodem tego, że coraz mniej rzemieślników potrafi posługiwać się pilnikami i własnym umysłem, potrafiąc zrobić „na oko” coś co za wiele lat przypiszą dziełu np. przybyszów z kosmosu, podobnie jak piramidy czy Stonehenge.

Postęp techniczny narzuca pewne sprawy nieodwracalnie. W świetle tego warto spojrzeć na graniastą lufę z odkrywczym entuzjazmem. W rusznikarstwie rozumianym jako sztuka, wiele szczegółów technicznych może i powinno pozostać w sferze tajemnicy, przekazywanej z ojca na syna.

Będę starał się to udowadniać na innych mniej istotnych szczegółach w kolejnych artykułach. Być może że zanim przyjdzie czas na ujawnienie wszelkich sekretów mistrzów rusznikarskiego rzemiosła, najpierw należy obalić mity które pokutują w świadomości myśliwych niczym złe duchy ciemnoty i zacofania.

Najlepsza lufa „z wojska”

Jednym z takich mitów jest panujący pogląd, że sztucery w których zamontowano lufy pochodzące z broni maszynowej nie mają sobie równych. W czasach PRL-u rusznikarnie wojskowe wyprodukowały setki takich „bubli” gdyż miały możliwość wystawiania świadectw pochodzenia broni.

Sam dawno temu pracowałem w podobnej rusznikarni. Montowano lufy pochodzące z uzbrojenia systemu radzieckiego, od CKM-ów Maksima, RKM-ów PK, PKS w kal. 7,62, oraz niemieckich MG-34 i 42 kal 8x57. Lufy faktycznie twarde i mocne, ale przeznaczone do strzelania zmasowanym ogniem, a nie strzelania precyzyjnego w łowiectwie.

Większość radzieckich luf ma od nowości „za luźne” wymiary w gwincie, aby lepiej „pruła” czy „grzała” ogniem ciągłym, gdzie celność nie ma znaczenia, a nawet wskazany jest lekki rozrzut. Wytwarzane z nich sztucery w kalibrach 308W oraz 30-06 nigdy nie strzelały tak jak przeciętna broń fabryczna.

Z niemieckimi ósemkami było lepiej, ale znowu krzywiły się podczas toczenia do pożądanego wymiaru. Radzieckie lufy również. Powodem tego było to że ulepszano je cieplnie, czyli hartowano. W czasie obróbki na tokarni lufa wykrzywiała się nieznacznie, przez co należało ją więc prostować i dalej obrabiać i ponownie prostować i tak aż do właściwego wymiaru. Krzywienie lufy spowodowane było tym że posiadała ona różną budowę krystaliczną stali na różnych głębokościach. Obróbka powodowała uruchamianie wielkich naprężeń powstałych przy hartowaniu „ukrytych” jakby wewnątrz materiału.

W efekcie uzyskiwano lufę idealnie prostą, ale z wierzchu, podczas gdy jej przewód był krzywy nawet w dwóch czy trzech miejscach w różne strony. Lufa taka w przekroju przypominała mimośród. Wiadomo że dla laika było to niezauważalne. Łatwo wyobrazić sobie wibracje takiej „superlufy” raz – nadwymiarowej, a dwa – krzywej.

Dochodziły do tego jeszcze źle nawiercane komory nabojowe lub też bez stożka przejściowego między komorą a gwintem. Prawdziwą jednak zakałą były ich długości (i są nadal). Budowano sztucery (i kniejówki) o lufach z KM-ów długości nawet ponad 70 cm. Lufy te wcale nie były celniejsze, za to lepiej „wibrowały”.

Warto dodać że lufy proste z wierzchu (a krzywe w środku) nagrzewają się nierównomiernie przez co prężą i po 2-3 strzale dają rozrzut nawet do 10 cm. na 100 m.


Kolejnym mitem są niesamowite walory luf o przewodzie chromowanym. Ma to jakiś sens w broni śrutowej, ale w kulowej myśliwskiej jest to nieporozumienie. Chrom nie daje nic, co mogłoby polepszać celność broni, bo w końcu o to najbardziej chodzi. Jest to powłoka sprawdzająca się przy zmasowanym ogniu ciągłym o dużym rozrzucie.

Dla przykładu lufa od karabinu maszynowego myśliwca typu Mig, posiadała warstwę chromu najgrubszą i najtwardszą z możliwie dostępnych. Wytrzymywała szybkostrzelność nawet 2700 strzałów na minutę. Niestety lufy te nie nadawały się do polowania, ani na strzelnicę. Ich właściciele wierzyli w ich niezawodność jedynie na podstawie mitów o potędze armii radzieckiej, ludowego wojska i kilku udanych trafień zwierza będących dziełem przypadków.

Jasna rzecz że mogą zdarzyć się odstępstwa od tych zasad, czyli tzw. wyjątki. Potwierdzą one jedynie regułę, którą mam nadzieję solidnie i jasno zdefiniowałem.


Leszek Ciupis

(Artykuł ten ukazał się w "Braci Łowieckiej")

powrót na początek strony