PORADY

Zmiany geometrii luf broni wielolufowej


Zdarza się często, że broń wielolufowa kombinowana strzela każdą lufą gdzie indziej, czyli po prostu nie w ten sam punkt. Rozbieżności te są czasem tak duże, że uniemożliwia to polowanie z tej broni. Co wówczas począć?

Przede wszystkim nie należy wpadać w zwątpienie, ale najlepiej udać się po pomoc do doświadczonego fachowca, których w Polsce nie brakuje.

Fachowiec przede wszystkim poradzi, aby broń dokładnie przetestować na strzelnicy, a wygląda to mniej więcej tak:

W chłodny dzień, gdy temperatura powietrza waha się w granicach ok. 4-6 stopni Celsjusza, (ale nie wietrzny i deszczowy), a ciśnienie atmosferyczne jest wysokie, jedziemy na strzelnicę. Przygotowujemy kilka dużych tarcz strzelniczych o wym. 1 x 1m z zaznaczonym wyraźnie czarnym środkiem. Ustawiamy tarczę na dystansie 35m, czyli typowym dla dublowania strzałów na polowaniach zbiorowych. Strzelamy najlepiej z wolnej ręki. Można zastosować celownik kolimatorowy lub też lunetę biegową albo po prostu strzelać z użyciem otwartych przyrządów celowniczych, jak nam wygodnie. Bardzo ważną rzeczą jest by strzelać z wystudzonych luf, oddając w miarę szybko dwa strzały (albo trzy, zależnie od tego ile luf posiada testowana broń). Z broni kombinowanej strzelamy najpierw kulą (z lufy gwintowanej), a następnie brenekami (z luf gładkich).

W przypadku ekspresów strzelamy zawsze w stałej kolejności, czyli prawa, a potem lewa lufa, albo dolna, a potem górna. Przed strzałami ładujemy zawsze od razu wszystkie lufy amunicją. Zwłoka w czasie przy przestrzeliwaniu broni wielolufowej (dwu, trzy a nawet czterolufowej) niweczy całą ideologię testu.

Po pierwszym strzale lufa (strzelana) rozgrzewa się i rozszerza, co powoduje wyboczenia lufy (lub luf) pozostałej, z której jeszcze nie oddano strzału.

Zwłoka przed drugim strzałem może wprowadzić nas w poważny błąd i zwątpienie w skuteczność drylinga czy kniejówki, a może wymarzonego ekspresu.

Jeżeli wyniki testu (wykonanego prawidłowo) nie zadowalają nas, należy spróbować zmieniać amunicję.


Zazwyczaj powinno się strzelać z ciężkich, wolnych pocisków dobrze eksplodujących i odpornych na przeszkody terenowe w zestawieniu z brenekami o nie wygórowanych osiągach, czyli zwykłych i tanich. Pociski gładkolufowe typu Magnum lub „cudowne wynalazki” najgorzej się spisują w testach. Po prostu rozbieżności punktów trafień są ogromne. Należy jednak sprawdzić różne ładunki, gdyż zdarzają się wyjątki.

Po każdej serii strzałów lufy muszą wystygnąć.


Jeżeli test nie daje efektów w pełni zadowalających pozostaje strojenie luf, czyli przestawienie ich geometrii tak, by strzelały w sposób właściwy, to znaczy w miarę blisko siebie (na tarczy strzelniczej).

W obecnie produkowanej broni wielolufowej, lufy przed ich zespoleniem są ustawiane na specjalnych przyrządach, a następnie lutowane. Następnie partia broni zostaje poddana próbom na „zestrojenie” luf i podzielona na te najlepsze, które bywają grawerowane i lepiej wykańczane oraz na gorsze, które są w tzw. „standardzie”. Te najgorzej strzelające powinny być zniszczone bądź poprawione, ale najczęściej są sprzedawane dużo taniej na gorsze rynki, czyli np. do Polski, gdzie pseudoprzedstawiciele handlowi sprzedadzą wszystko, co da duży zysk.


Fot. 1: Lutowanie mostka lufy kulowej

Pracę rozpoczynamy od ponownego sprawdzenia rozbieżności trafień, często bowiem w rękach fachowca broń nagle zacznie sama dobrze strzelać.

Kolejny etap to rozlutowanie luf, czyli zdjęcie szyny celowniczej i dolnej lamówki (lub bocznych). Już po podgrzaniu palnikiem widać czy lutowane lufy posiadają naprężenia. Często podgrzana szyna odskoczy do góry, a lufy rozejdą się na boki, co świadczy o ich niekorzystnych naprężeniach.


Fot. 2: Korek do ''oddychania'' luf

Sprawdzamy następnie czy lufy zostały prawidłowo zespolone w miejscu komór nabojowych. Jeżeli są krzywe należy je bądź prostować bądź przylutować jeszcze raz lutem twardym o temp. Topnienia ok. 650 stopni Celsjusza. Wymaga to wielkich kwalifikacji i doświadczenia. Przeprowadza je przy pomocy dwóch palników, dwóch doświadczonych rzemieślników. Na szczęście takie operacje zdarzają się nader rzadko.

Po zgrubnym ustawieniu luf i wyprostowaniu szyny i lamówek oraz oczyszczeniu z lutu cynowego, zespalamy całość zakładając pomiędzy luty „mostki” dystansowe (lub jeden mostek na końcu) sklejamy taśmą izolacyjną i strzelamy. Zasada jest taka, że zawsze najpierw próbujemy lufy gładkie (np. w drylingach) i jeżeli uda się je ustawić „na sucho” (bez lutowania) można przystąpić do wlutowania szyny celowniczej (górnej). Jeżeli strzelają dobrze, wówczas ustawiamy do nich lufę gwintowaną, nie odwrotnie. Lufy śrutowe są dużo sztywniejsze od kulowej i bardzo trudno je „dogiąć”.

Jeśli po lutowaniu szyny okaże się, że lufy śrutowe dają rozrzut na boki, wówczas ściskamy ich końcówki podgrzewając lut do temperatury topnienia (lut cynowy miękki ok. 60% cyny i 40% ołowiu). Ściskamy lub rozszerzamy (wbijając pomiędzy lufy klin) zależnie od potrzeby.

Jeśli jedna lufa „bije” wyżej, a druga niżej, przestawiamy je (na ciepło) przy użyciu specjalnego urządzenia w postaci listwy z dwoma kołkami. Kiedy lufy zmieniają położenie słychać wyraźnie jak „cyna trzeszczy” i nie sposób się pomylić. Można oczywiście „przegiąć”, ale wówczas powtarzamy zabieg, tyle że w odwrotną stronę.


Fot. 3: Przestawianie geometrii luf (do poziomu)

Do lutowania (drutowania) używamy drut stalowy, miękki tzw. „wiązałkowy” do zbrojeń budowlanych o średnicy 0,5 – 0,8 mm, cynę i pastę kalafoniową.

Po ustawieniu lufy kulowej dopasowujemy lamówki (nie mogą prężyć i odstawać), klamrujemy całość w specjalne klamry w formie pierścieni ze śrubami, drutujemy jak na fotografii i lutujemy na gotowo. Najlepiej grzać na dwa palniki, aby uniknąć naprężeń.

Na koniec czekamy aż luty wystygną i próbujemy strzelać. Jeżeli wynik jest niezadowalający, należy zająć się czym innym, np. hodowlą kapusty.

Choć przyrządy do strojenia luf są banalnie proste, a cały przebieg operacji wydaje się naiwnie łatwy, wymaga do osiągnięcia sukcesu jakby na ironię losu czegoś, co jest najtrudniejsze do zdobycia, a to coś to talent i mistrzostwo wypracowane przez lata zmagań z materią rusznikarską.

Strojenie drylingów jest najtrudniejsze. Ekspresy i kniejówki stroi się łatwiej. Większość przypadków „źle” strzelającej broni to jak już powiedziałem złe jej sprawdzenie, przez osoby bez żadnego doświadczenia.


Fot. 4: Lutowanie szyny celowniczej po strojeniu

Na koniec pozostaje szlifowanie luf i oczyszczenie z cyny, polerowanie i oksydowanie.


Nie namawiam nikogo do próbowania strojenia luf. Spotkałem jednak i spotykam fachowców, którzy próbują robić to w sposób niewłaściwy, a ich „robota” często trafia wraz z zawiedzionym myśliwym do naszej pracowni. Być może mój artykuł pomoże naprowadzić tych kolegów na właściwe tory, czy tok postępowania zakończony sukcesem.

Strojenie luf ekspresa czy drylinga, a nieraz i zwykłej dubeltówki jest dosyć pracochłonne. Po każdorazowym przylutowaniu czyli przestawieniu geometrii należy ponowić próbę strzału. |Czasem należy powtarzać czynności wiele razy. Przy okazji tak poważnej ingerencji w delikatnym „organizmie” broni należy poprawić wszystkie wady i niedociągnięcia konstrukcyjne. Na fotografii pokazano gumowy korek, który zastąpił stalową zaślepkę między podstawą muszki a lufami śrutowymi. Można go zawsze wyjąć, by np. zakonserwować od środka przestrzeń pomiędzy lufami, w której może zebrać się wilgoć. Często zdarza się, że właśnie tam tworzy się korozja.


Fot. 5: Ostateczne lutowanie (na gotowo)

Dobrze i dokładnie zestrojone i polutowane lufy, wolne od naprężeń zachowują się przy strzale bardzo dobrze i nie sprawiają przykrych niespodzianek. Warto więc wiedzieć na czym polega zasada dobrego ustawienia ich geometrii.


Leszek Ciupis

(Artykuł ten - ukazał się w "Braci Łowieckiej")

powrót na początek strony