PORADY

Jastrzębie


Jastrząb (Accipiter gentilis), zwany często gołębiarzem, "kurnikiem" lub "kurzeją", jest bardzo znanym i charakterystycznym ptakiem drapieżnym naszych łowisk. Niegdyś uznawany za wielkiego szkodnika łowieckiego, dziś znajduje się pod całkowitą ochroną gatunkową. Czy słusznie? Prawdopodobnie jest to gatunek, któremu nie grozi wyginięcie, tak jak nie groziło ono w czasach, kiedy za odstrzelenie jastrzębia płacono strażnikom łowieckim nagrody.

Ptak ten prowadzi wyjątkowo skryty tryb życia. Określenie, nawet w przybliżeniu, wielkości populacji jest praktycznie niemożliwe. Zdarza się, że w terenie, gdzie "miejscowi" myśliwi twierdzą z uporem, że jastrzębi u nich nie ma, żyją ich spore ilości w najlepszym zdrowiu. Jastrząb jest mistrzem kamuflażu; jako drapieżnik tzw. "niskiego lotu" (prawie zawsze lata pod osłoną drzew, itp.), nie pokazuje się nigdy na otwartej przestrzeni. Człowieka dostrzega w leśnej gęstwinie z bardzo daleka i natychmiast znika niezauważony. Jest też ptakiem bardzo cenionym w sokolnictwie, porównywalnym z małą maszynką do zabijania. Wśród ptaków jest tym, czym pająk tarantula wśród owadów. W odróżnieniu od sokołów potrafi chwytać również ssaki: zające, łasice, wiewiórki i koty domowe, które natychmiast uśmierca z wielką wprawą. Ze wszystkich drapieżników, jest chyba najbardziej zdecydowanym w ataku. Zdarzało się często, że w pogoni za kurczakiem wpadał do kurnika. Znany polski ornitolog Jan Sokołowski opisuje sytuację, kiedy to atakujący jastrząb uderzył na wygrzewającego się na słońcu kota, za szybą wiejskiej chaty. Wybił własnym ciałem okno, pochwycił go w szpony, po czym wyleciał ze zdobyczą drugim oknem również wybijając szybę. Dowodzi to niesamowitej determinacji i pewności działania w ataku. Jastrząb potrafi pochwycić na wodzie dorosłą krzyżówkę, po czym płynąć z nią do brzegu. Jednak w sytuacjach zagrożenia może unieść kaczkę w powietrze i odlecieć w bezpieczne miejsce.

Wiele razy obserwowałem jak chwytał wiewiórki, które zjadał prawie całe, oskubawszy uprzednio z sierści. Miałem też okazję widzieć, jak zaatakował dużego puszczyka siedzącego w dziupli wypróchniałej lipy. Jastrząb doleciał do samego pnia, po czym opierając jedną łapę o pień, drugą wsuną w głąb dziupli, pochwycił puszczyka w szponę i wyciągną go na zewnątrz. Następnie zleciał z nim na ziemię gdzie go zabił. Jastrząb potrafi pochwycić zająca w gęstym krzaku tarniny, biegnąc za nim na łapach, podobnie kuropatwy i bażanty. Po pochwyceniu ofiary często nie uśmierca jej od razu, ale przenosi w ustronne miejsce (np. pień na skraju lasu), siada tam i dopiero zabija, po czym skubie i zjada. Najczęściej zabija przez wbijanie długich szponów w serce (ptaki) lub w rdzeń kręgowy (większe ssaki), rzadko używa w tym celu dzioba.

Jak zlokalizować jastrzębia?


Aby odpowiedzieć sobie na pytanie, czy np. dokonywać zasiedlania kuropatw czy też nie, lub by zdobyć wiedzę, co dzieje się z resztkami pogłowia zająca, warto zbadać, czy w naszym terenie są jastrzębie czy nie, i w jakiej ilości. Najprościej zlokalizować ptaki w lutym, kiedy kończą budować gniazdo i znosić jaja. Samica odzywa się głośnym: kije, kije, kije, słyszalnym z bardzo daleka. Samiec przynosi jej pokarm na sąsiednie drzewo i pozostawia. Jest on bardzo trudny do zaobserwowania. Nocuje na drzewie w odległości 100 - 200 m od gniazda . Jeśli chcemy mu się przyjrzeć, należy odnaleźć drzewo i gałąź na której nocuje. Jest to możliwe po stopnieniu śniegu, najlepiej około Wielkanocy. Pod drzewem znajdziemy białe odchody. Bez problemu znajdzie takie miejsce każdy pies, z dobrym wiatrem, układany na drapieżniki. Następnie należy wygrabić ścieżkę podchodową, oznaczyć ją cienkim sznurkiem i głęboką nocą można podchodzić niczym głuszca. Jednak obserwacja w ciemnościach jest możliwa jedynie jeśli mamy noktowizor obserwacyjny. Samca jastrzębia nie da się podejść w inny sposób, chyba że przypadkowo.

W czasach kiedy dozwolone było polowanie na te ptaki, najczęściej strzelano samicę płoszoną z gniazda przez stukanie w pień. Była to nie lada sztuka. Samica, jeśli nie była trafiona, szybko wracała do gniazda i można było ponawiać próbę za dzień lub dwa. Odstrzelenie samicy często nie załatwiało sprawy. Samiec wysiadywał jaja za nią, a następnie, szybko sprowadzał drugą samicę, która wysiadywała jaja i wykarmiała młode. W przyrodzie jest dużo więcej samic niż samców, dlatego też nie wszystkie samice zakładają lęgi. Są one jakby wolne i zawsze gotowe do przejęcia obowiązków "pani domu". Z moich wieloletnich obserwacji wynika, że na świat przychodzi mniej samców niż samic, w stosunku 1:3 Ponadto młode pisklęta samców częściej giną w gnieździe, nie mogąc dopchać się do zdobyczy z powodu mniejszych rozmiarów. Tak więc jeśli już uda się takiemu osobnikowi dożyć wylotu z gniazda, musi to być sztuka nie lada zaradna, co ma wyraźne odzwierciedlenie w dalszym życiu.

W okresie letnim, podczas obchodu łowiska warto zwracać uwagę na kałuże leśne. Jastrzębie uwielbiają zażywać kąpieli, nawet w brudnej, błotnistej wodzie. Przy takich zbiornikach można odnaleźć małe piórka lub ślady łap na błocie. Zaobserwowałem kiedyś dwa kąpiące się jastrzębie w towarzystwie myszołowa. Warto też zwrócić uwagę na samotne pnie na skrajach lasu. Często ślady uczty jastrzębia są nikłe; trochę farby, małe odłamki kości, gdyż zanim przyleci on ze zdobyczą na ulubione miejsce, wcześniej dokładnie oskubie ptaka czy ssaka.

Jastrzębie karmiąc młode, przynoszą im zdobycz częściowo przygotowaną (oskubaną), natomiast większe części niejadalne jak łapy i mostki wynoszą z gniazda na odległość do 200 m, wylatując zawsze w jednym kierunku. Warto znaleźć takie miejsce (śmietnik). Można to uczynić za pomocą psa myśliwskiego, przeszukując las w kierunku wylotu ptaków.

W moim przypadku, zaraz na drugi dzień po wypuszczeniu dorosłych kuropatw (wiosna), znalazłem ich zaobrączkowane łapy na tzw. "śmietniku", przy gnieździe. Oczywiście, jedna para jastrzębi nie jest w stanie wytępić wszystkich kuropatw wysiedlonych w danym terenie (uczynią to inne pary sąsiadujące w odległości nawet ok. 2 km (własne obserwacje). Kuropatwy hodowlane są nieostrożne. Zdarza się, że na noc podchodzą pod słupy oświetleniowe. Jastrzębie jeszcze tego samego dnia po wysiedleniu kuropatw wyczuwają łatwą zdobycz i koncentrują na niej swoją uwagę. Jastrząb potrafi zabić niedoliska, łasicę, tchórza, zająca, kota, wiewiórkę, sowę, wronę, sójkę i dziesiątki ptaków (w tym wszystkie łowne). Nie ma naturalnych wrogów. Zabija też i zjada krogulca (accipiter nisus), który jest jakby miniaturą jastrzębia.

Słyszałem opowieść, o tym jak to pochwycił kunę śpiącą w gnieździe ptaka. Na pewno jest bardzo krwiożerczy i okrutny. Nie respektuje też zasad planowej gospodarki łowieckiej. Pomimo to bardzo łatwo się oswaja. Nawet schwytany, dorosły ptak po jakimś czasie daje się karmić na rękawicy. Takiego schwytanego jastrzębia przyniósł mi kiedyś hodowca gołębi, abym go zabił i wypchał. Była to duża, stara samica. Była bardzo wymęczona i powiązana sznurkami. Założyłem grube rękawice po czym uwolniłem ją z więzów, a następnie wypuściłem. Od razu wzbiła się w powietrze i usiadła na gałęzi grubego dębu rosnącego za płotem. Hodowca gołębi był wstrząśnięty takim postępkiem. Uspokoiłem go, gdy poszedłem do domu po strzelbę i wolnym krokiem udałem się w stronę jastrzębia wkładając naboje do luf. Tak będzie po męsku - powiedziałem. Jastrząb siedział dłuższą chwilę jakby wiedział, że nic mu nie grozi. Wtedy strzeliłem i ... spudłowałem. Czasami jesteśmy gorszymi zabijakami niż one, warto o tym pamiętać.

Sokolnicy opowiadają, że da się polować jedynie z głodnym ptakiem. Najedzony nie interesuje się zdobyczą. Jastrząb potrafi pochwycić słonkę na ciągu, grzywacza na gnieździe, kaczkę z wody, kurę w kurniku i sowę w dziupli oraz podnieść w powietrze zdobycz dużo cięższą od siebie. świadczy to o niezwykłej sile tego ptaka. Warto je obserwować i pogłębiać swoją wiedzę o nich. W moim kole łowieckim, w którym jestem strażnikiem, od wielu lat prowadzimy intensywną hodowlę kuropatwy i bażanta, na którą wydajemy duże pieniądze. Od lat też występuję w imieniu Zarządu Koła o dotację na ten cel do Zarządu Okręgowego. Bez rezultatu. Jestem zdania, że dla takich kół powinien być przyznawany limit odstrzałów drapieżników będących pod ochroną gatunkową.

Z moich obserwacji wynika, że jastrząb jako gatunek, przeżywa okres świetności rozwoju populacji, podobnie jak kruk, sroka i wiele innych szkodników łowieckich.

Nasze władze związkowe również przeżywają okres świetności. Tylko jak to się ma do ogólnej sytuacji w gospodarce łowieckiej? Nie w ankietach i sprawozdaniach, ale w bruzdach przy miedzy, dużych połaciach nieużytków targanych wiatrem, ścierniskach ściętych pierwszym przymrozkiem. W polu i kniei, gdzie "... tylko myśliwiec oddech przytłumiony słyszy..." żyjącej przyrody.


Leszek Ciupis

powrót na początek strony