PORADY

Jak Hubert został świętym


Co roku w listopadzie różni autorzy rozpisują się na łamach periodyków myśliwskich o św. Hubercie. Spośród kilku patronów myślistwa ten bowiem jest najbardziej znany i wyrazisty. Powiedziano o nim już tak wiele, że można by przyjąć, iż wyczerpano temat, a wzmianki o jego osobie służą jedynie tym, którzy dopiero dołączyli do grona łowieckiej braci.

W dzieciństwie nasłuchałem się opowieści o niesamowitych przygodach podczas polowania. Były wśród nich takie, których nie dawało się logicznie wytłumaczyć. Po latach kiedy już sam polowałem i poznawałem coraz lepiej biologię zwierzyny oraz różne zjawiska przyrodnicze, zacząłem wyjaśniać te zagadkowe historie. Rozmyślałem też dużo o św. Hubercie i - bazując na własnych doświadczeniach i przeżyciach - uznałem że jestem gotów przedstawi własną wersję spotkania Huberta z niezwykłym jeleniem - z punktu widzenia współczesnego myśliwego. A było to tak:

Hubert był młodym myśliwym o wielkim temperamencie łowieckim. Zdrowy, silny i bogaty, wyposażony w kuszę, miecz i kordelas, polując konno i ze sforą psów gończych, był niezwykle skuteczny w działaniu. Miał na swym koncie sporo zwierza. Na polowanie przeznaczał każdą wolną chwilę. Stało się ono dla niego czymś więcej niż tylko zdobywaniem trofeów czy mięsa. Zapamiętywał się w nim i upajał, odurzał się pościgiem za niebezpiecznym odyńcem lub jeleniem. Często stawał oko w oko ze śmiercią, kiedy dobywał kordelasa aby skuć szarżującego dzika. Szukał coraz to nowych emocji i wrażeń, mając w uszach szum wiatru, świst strzały i ryk zwierza. Poszukiwał doskonalszej drogi, tak jak szuka jej każdy młody, wrażliwy i dążący do prawdy człowiek. Ale doskonalszy jest tylko Bóg i jeśli Hubert nie szukał Boga, to Bóg szukał Huberta...

Fot. 1: Tablica pamiątkowa kapliczki w Jaskrowie

Pewnego razu myśliwy wytropił wspaniałego byka jelenia. Kiedy psy rozpoczęły gon, puścił się za nimi na swym rumaku. Polowanie trwało długo. Jeleń był bardzo silny i szybki, lecz przebiegając przez głęboką dolinę, której dnem przepływał kamienisty potok, runął na ziemię. W skalnej rozpadlinie złamał przedni badyl - i wówczas dopadły go zziajane psy. Hubert był tyż za nim. Zeskoczył z konia. Kusza była zbędna, chciał zakończyć sprawę inaczej. Dobył kordelasa. Jeleń, który tłucze koronnym wieńcem na wszystkie strony, jest bardziej niebezpieczny niż odyniec. Ale to było wyzwanie dla myśliwego.

Psy rwały ciało jelenia na kawałki. Bykowi pomału ubywało sił. Bronił się coraz słabiej, jakby godząc się z losem i z godnością czekając śmierci. Hubert szykował się do pchnięcia. Wtedy Bóg spojrzał z bliska na myśliwego. Popatrzył mu prosto w oczy, oczami konającego zwierza. Hubert, choć odważny i zahartowany, obyty ze śmiercią, którą tylekroć zadawał groźnej zwierzynie. W jelenich oczach zachodzących mgłą śmierci ujrzał umęczonego - dla rozrywki, dla zabawy - konającego Chrystusa, który prosi Ojca, aby wybaczył jemu, Hubertowi, bo ten nie wie, co czyni. Łowca upuścił kordelas i stał bezsilny, a jeleń broczący krwią już się nie bronił, jakby umocniony ręką Stwórcy.

Choć psy odstąpiły na głośny krzyk myśliwego, jelenia należało dobić. Hubert musiał podnieść kordelas i, patrząc w oczy zwierzęcia, przebić mu bok, skracając mękę. Potem klęczał długo i płakał. Tym ostatnim pchnięciem przebił by może i swoje zatwardziałe serce.

Tak to w jeleniu spotkanym na polowaniu Hubert doświadczył umierającego Chrystusa. Jeleń z krzyżem na głowie to tylko metafora, wizualny symbol tego faktu, który został później opisany przez człowieka skierowanego ku świętości.

Hubert odmienił swe życie i został świętym. Jest też najprawdziwszym i godnym patronem myśliwych. Pomaga jednak tylko tym, którzy naprawdę tego chcą i szukają własnej drogi, starając się być lepszymi. Cudowna tajemnica doskonalenia się człowieka-myśliwego polega na tym, że trzeba bardzo chcieć i nie ustawać w swych dążeniach. Potykamy się, ale porażki i upadki nie osłabiają nas, lecz wzmacniają.

Podanie o św. Hubercie niesie bardzo ważne przesłanie dla wszystkich myśliwych. Każdy może zmienić swoje życie, skierować je na właściwe tory. Pamiętajmy o tym, zadając śmierć zwierzynie, aby nie była to czynność bezmyślna i niepotrzebna.

Fot. 1: Kapliczka w Jaskrowie ufundowana przez Leszka Ciupisa.
Głowa byka oraz tablica pamiątkowa wykonana przez autora

Zdarzenie, jakie przytrafiło się św. Hubertowi, to przede wszystkim spotkanie człowieka z Bogiem. Wielu z nas zadaje sobie pytanie, co jest poza granicą pasji, myśliwskiego amoku. Hubert też szukał tej granicy i ją odnalazł.

Historia św. Huberta jest tym prawdziwsza, że wydarzyła się nie raz i pewnie powtórzy się jeszcze wiele razy.


Leszek Ciupis

(Artykuł ten ukazał się w "Braci Łowieckiej" w listopadzie 2007)

powrót na początek strony