PORADY

Poranny spacer z tropowcem


Pewnego razu, podczas porannego obchodu lasu, mój pies wyraźnie zainteresował się jakimś tropem. Zatrzymał się i spoglądał na mnie porozumiewawczo, jak zwykle w takich przypadkach, dając do zrozumienia, żebym poczekał i rzecz jasna wydał mu odpowiednią komendę.

Na wyraźne „szukaj” zaczął posuwać się po tropie. Kluczył po gęstych zaroślach dłuższą chwilę. Z początku się dziwiłem, że to będzie bażant, ale nie. Pies przeszedł pasmo gęstego lasu i wyszedł wreszcie na uprawę. Powoli przesuwał się, wypracowując jakiś wyraźny (dla niego) trop.Jeszcze chwila i stoi unosząc głowę w moim kierunku.

Ani drgnie – wyraźnie czeka, aż przyjdę. Podchodzę więc i widzę, że w odległości około trzech metrów leży coś dużego, ciemnego. Pies nie podchodzi bliżej. Oglądam znalezisko.

Jest nim suka rasy owczarek niemiecki, długowłosy, niestety już martwa. Zastanawiam się, co mogło być przyczyną śmierci? Próbuję odwrócić psa leżącego na boku, ale jest to niemożliwe – coś go trzyma.

Okazało się, że pies ten zaplątał się w jeżyniaku ogonem i „zakręcił się” w odrosty tak mocno, że nie był w stanie się uwolnić. Nie dożył do rana, gdyż najprawdopodobniej zabił go stres. Wezwałem na pomoc kolegę i razem ledwo zdołaliśmy oswobodzić ciało psa z tak nietypowej, a śmiertelnej pułapki, przy pomocy sekatora.

Następnego dnia, na skraju lasu, zauważyłem ogłoszenie o zaginięciu owego psa, z podanym numerem telefonu. Skontaktowałem się z właścicielką i opowiedziałem o całej historii. Poprosiłem, aby przyjechała do mnie (z odległości ok. 600 m, w tej samej miejscowości) i zapewniłem ją, że chętnie pokaże zdjęcia i miejsce, gdzie pochowałem psa. Niestety, skoro pies zakończył życie, przestał interesować właścicieli. Nikt się nie zjawił.

Swoją drogą zastanawiam się, czemu np. lisy nie zaplątują się swymi ogonami w jeżyniakach i nie giną od stresu. Mielibyśmy z głowy ich odstrzał redukcyjny.







Leszek Ciupis

powrót na początek strony