PORADY

O potrzebie użytkowania psa rasowego


Znaczna część myśliwych w kwestii użytkowania psa myśliwskiego uważa, iż to, czy posiada on rodowód, nie ma wielkiego znaczenia. W końcu jakkolwiek by patrzeć, poluje pies, a nie papier. Jest to pogląd jak najbardziej błędny. Jako zagorzały zwolennik kultury i etyki w łowiectwie uważam, że polowanie bez rasowego psa nie może być w pełni sztuką łowiecką. Zresztą hodowla takiego czworonoga to też sztuka, i to nie byle jaka, wymagająca ogromnej wiedzy i umiejętności.

Dobry, rasowy pies myśliwski stanowi część historii ludzkości i jest jej wielkim osiągnięciem. Tymczasem myśliwi polujący z psami nieposiadającymi rodowodu niszczą zdobycze ewolucji setek psich pokoleń na przestrzeni wieków, ponieważ dorobek związany z doświadczeniami oraz pracą w szkoleniu psów idzie na marne i nie może być przekazany w genach potomkom.

Trudno to wytłumaczyć, ale prawdopodobnie wynika to z egoizmu, połączonego trochę ze zwykłą ciemnotą. W końcu wyhodowaniem wspaniałych ras psów nie zajmowali się ludzie z najniższych warstw, ale ci najbardziej wyedukowani i orientujący się, co należy robić. Przykładem może być hodowla charta czy wyżła. Takie psy posiadali praktycznie tylko ziemianie, znający ich wartość i wiedzący sporo o ich hodowli oraz użytkowaniu. Prosty chłop trzymał jedynie kundle, które krzyżowały się bez żadnej kontroli. Ich selekcja polegała tylko na tym, że najsłabsze ginęły, a największym wzięciem cieszyły się te najbardziej cięte i szczekliwe. Analogia ta i dziś daje nam sporo do myślenia.

Argument, że czyjś pies nie ma „papieru”, a jest rewelacyjny, nie znajduje żadnego uzasadnienia. Pies może być rzeczywiście niezły czy bardzo dobry w polu, ale za to będzie posiadał cechy dyskwalifikujące go ze względu na przydatność do hodowli, które są niezauważalne dla laików. Może to być np. nadmierna agresja, niezrównoważenie psychiczne albo wady genetyczne budowy czy wręcz brzydki wygląd. Krótko mówiąc, cechy, z którymi walczono przez całe wieki, eliminując z hodowli podobne osobniki. Znam kilku niezłych myśliwych, którzy polują z psami niby rasowymi, ale bez rodowodu.

Dlaczego tak właśnie wybrali? Po prostu tak było im wygodniej. I co dla nich najważniejsze: o przeszło połowę taniej. Sprawdzałem osobiście kilka takich psów, przeprowadzając coś w rodzaju prób polowych. W większości przypadków okazywało się, że były to osobniki po prostu mierne albo wręcz nienadające się do polowania na jakimkolwiek poziomie. Tymczasem poddane takim samym próbom psy z udokumentowanym pochodzeniem, po rodzicach, którzy zaliczyli konkursy pracy, wykazywały ewidentny talent do polowania i choć były w rękach niepolujących osób, stanowiły wspaniały materiał do szkolenia. Podobnych prób nikt nie wykonuje. Ja jednak spróbowałem zrobić to na bardzo małą skalę i efekty potwierdziły założenia.

Dawno temu czytałem, jak pewien myśliwy pisał o swoim psie, że respektuje zdrową, niestrzelaną zwierzynę oraz np. waruje podczas składania się do strzału – i że cechy te są genetyczne. Nie wierzyłem aż do chwili, kiedy nabyłem psa z jednej z najlepszych hodowli w kraju i być może w Europie. Przekonałem się, że psy rasowe zadziwiają cechami, jakich próżno szukać u tych pozostałych. Osobom decydującym się na kupno psa myśliwskiego polecam wybranie odpowiedniej hodowli, udanie się do jej właściciela, a nawet sprawdzenie osobiście, czy pies dopuszczony do hodowli i rozrodu spełnia nasze nadzieje.


Można też jechać na konkurs pracy i obserwować sukcesy danego reproduktora czy suki hodowlanej, aby się przekonać, czy warto nabyć ich potomka. Na pewno najgorszym rozwiązaniem jest kupowanie psa „na szybko”, bez gruntownego rozeznania zagadnienia. Jednym z największych błędów jest kierowanie się korzystną ceną. Obecnie doskonałego psa myśliwskiego po najlepszych rodzicach można nabyć za kwotę w granicach 2 tys. zł, a czasem nawet sporo mniejszą. Nie jest to wysoka cena, jeżeli dla porównania pierwszy lepszy gołąb pocztowy kosztuje 1,5 tys. złotych. Warto jeszcze wspomnieć o niezwykle ważnym aspekcie wynikającym z hodowli psa rasowego.

Chodzi o kontakty z osobami (innymi hodowcami) z tej samej grupy. Użytkownicy psów nierasowych nie mają możliwości uczestniczenia w wystawach psów, próbach polowych i konkursach pracy. Tymczasem można tam spotkać ciekawych, czasem bardzo doświadczonych ludzi, którzy żyją zagadnieniem hodowli oraz tresury rasowych psów myśliwskich i często służą radą oraz własną praktyką.

Wiem o tym, gdyż na podobnych imprezach poznałem wspaniałych przyjaciół i entuzjastów, korzystałem z ich ogromnej wiedzy, a także sam pomagałem. Sukcesy, które udało mi się osiągnąć, przypisuję po równo: dobremu rasowemu psu, jego niezłomnym hodowcom oraz sobie i swojej pracy, która trafiwszy na podatny grunt, dała wymierne efekty. Moje koło łowieckie istnieje już kilkadziesiąt lat, a mimo to jestem pierwszym i jedynym jego członkiem, który poluje z rasowym psem myśliwskim, posiadającym certyfikat użytkowości.

Czy to dużo na kilkudziesięciu myśliwych na przestrzeni półwiecza? A jak wygląda sytuacja w innych kołach? Na pewno podobnie. Większość myśliwych nie rozumie różnicy między psem rasowym a nierasowym. Najwyższy czas to zmienić.


Leszek Ciupis

(Artykuł ten był publikowany w "Braci Łowieckiej" 12/2009)

powrót na początek strony