PORADY

Jak wygrać konkurs pracy tropowców i posokowców


1. Przygotowanie teoretyczne i praktyczne

Do konkursu pracy psów tropiących przygotowujemy się na kilka miesięcy wcześniej. Pierwszoplanową sprawą jest wnikliwe przeanalizowanie regulaminu i zgodnie z nim ułożenie sobie harmonogramu pracy z psem, tak, aby móc z powodzeniem zrealizować w wyznaczonym czasie kilku miesięcy ustalony program szkoleniowy. Szkolimy nie tylko psa, ale i samych siebie. Pies i przewodnik muszą tu być jednym organizmem. Jeżeli np. pies nie opanuje odłożenia czy warowania w ciągu miesiąca wyznaczonego w harmonogramie to należy dysponować odpowiednim zapasem czasowym, aby móc wydłużyć szkolenie. Oczywiście zawsze w takich przypadkach należy zastanowić się, jaka była przyczyna niepowodzenia szkolenia i tak np. może to być:

  1. 1. Zbyt mało ćwiczyłem z psem.
  2. 2. Wcale nie ćwiczyłem.
  3. 3. Pies wymaga innego systemu treningowego.

Jeżeli w ustalonym czasie ok. 1 miesiąca pies nie robi żadnych widocznych postępów to znaczy, że najpewniej wina za taki stan rzeczy leży po naszej stronie. Trzeba wtedy natychmiast przeanalizować zagadnienie, przedyskutować ze znawcami i sięgnąć do wszystkich możliwych źródeł literatury fachowej.

Dobrze jest też być zorientowanym jak wygląda i jak przebiega taki konkurs, aby nie przeżywać rozczarowań.

Pies musi być bardzo dobrze przygotowany, wyszkolony, w doskonałej kondycji fizycznej i psychicznej i oczywiście zdrowy.

Suki, które akurat przechodzą okres cieczki nie nadają się do pracy myśliwskiej jak i do konkursów. Z kolei suki, które przechodzą okres tzw. ciąży urojonej pracują na farbie dużo lepiej. Wiąże się to ze zdwojonym instynktem zdobywania pożywienia dla potomstwa.

Podobnie, przeważnie każdy pies pracuje lepiej, jeżeli jest nienajedzony. Przed konkursem nie powinno się karmić psa. Wskazane jest natomiast dawać mu dużo wody do picia.

Przyjeżdżając na zbiórkę przed konkursem nie zostawiamy psa w samochodzie, ale najlepiej od razu odbyć z nim krótki spacer w celu uspokojenia i załatwienia koniecznych potrzeb fizjologicznych. W rejonie konkursu i na zbiórce psa należy trzymać na smyczy przy nodze, nie dopuszczając do innych psów. Zdarza się czasem, że psy pogryzą się. Ma to także zdecydowanie negatywny wpływ na pracę psa i jest niedopuszczalne, jako u dobrze prowadzonego czworonoga.

Pies na konkursie przechodzi przegląd weterynaryjny, sprawdzane jest też świadectwo szczepienia. Wygląd psa musi świadczyć o jego klasie. Okrywa włosowa musi być czysta, wyszczotkowana i lśniąca. Rynsztunek taki jak obroże i smycze oraz otoki muszą być idealne. Pies nie może mieć na sobie pogryzionej obroży z zardzewiałą sprzączką i być prowadzonym na powrozie czy pasku od spodni. Sędziowie są ludźmi znającymi się na rzeczy i jak dotąd nigdy nie widziałem, żeby wygrał konkurs pies zaniedbany prowadzony przez flejtucha.

Widziałem natomiast przypadki, kiedy to młodemu myśliwemu, bardzo szykowanie odzianemu, który prowadził wspaniałego, zadbanego psa przyznawano nagrodę dla najlepszego przewodnika doceniając jego styl.

Na konkurs pracy psów myśliwskich należy bezwzględnie wystąpić w stroju myśliwskim i w kapeluszu, aby zaakcentować przynależność łowiecką. Najlepszy strój to taki jak na prawdziwy bój z groźnym odyńcem. Przewodnik, choć nie nosi tu broni jednak powinien mieć przy pasie widoczny kordelas do dobijania zwierza lub nóż myśliwski, aby wypatroszyć odnalezioną sztukę zwierzyny. Oczywiście teoretycznie, gdyż na konkursie raczej nie ma szarżujących odyńców (a szkoda!). Przewodnik powinien posiadać też gwizdek na szyi, jako znak, że jest fachowcem myśliwym i kynologiem i wie, że bez gwizdka nie ma dobrego prowadzenia psa.


Na konkurs zabieramy w pole także plecak i stołek myśliwski, na którym siedząc w spokoju oczekujemy na naszą kolej w konkurencjach. W plecaku oprócz kanapek warto mieć wodę dla psa, do picia oraz do chłodzenia przed pracą. Zabieramy też ulubioną miskę naszego psa.

Zdarza się, że dzień, w którym odbywa się impreza jest upalny i słoneczny. Wtedy pies musi cały czas przebywać w cieniu i dużo pić. Przed startem na ścieżce tropowej, na kilkanaście minut wcześniej można psa schłodzić letnią wodą polewając nią jego ciało wzdłuż grzbietu i wcierając dłonią w sierść, aby ją nawilżyć. Pies nie może w czasie pracy ziajać z wywieszonym językiem z gorąca, ponieważ wówczas nie wciąga powietrza nosem, ale pyskiem a jego oddech jest krótki i szybki. Praca węchem może wówczas odbywać się na 20% możliwości, a czasem pies całkowicie odmawia pracy. Najlepsze byłoby oczywiście wykąpanie psa w jakimś rowie z wodą, jeżeli tylko ma na to ochotę. Nie można tego robić na siłę. Nie wolno absolutnie smarować czy skrapiać psa preparatami na komary przynajmniej w dzień konkursu. Środki takie są w ogóle szkodliwe dla psiego nosa.

Bardzo często zdarza się, że psy i ich przewodników podwozi się na oddalone ścieżki tropowe samochodami, którymi uprzednio zawożono ustrzelone dziki, które ułożono na końcu ścieżek.

Psa pakowano „na pakę”, z której kapała jeszcze farba wiezionego wcześniej dzika. Pies tak nawąchał się zwierza, że kiedy dojechał na miejsce startu wcale nie chciał pracować (nie wiadomo czemu). Sam byłem świadkiem wycofania się z jednego z renomowanych konkursów pracy posokowców, zawodnika z doskonałym psem i doświadczeniem.

Jeżeli dobrze przygotowaliśmy psa, nie powinno być większych trudności. Pies musi też być przyzwyczajony, że podczas pracy obserwuje go kilka osób i nie może go to rozpraszać. Wszystko to uwzględniamy podczas przygotowania. W czasie treningów tuż przed konkursem j stwarzamy atmosferę konkursową z udziałem kolegów zamiast sędziów. Bardzo ważne też jest ćwiczenie w końcowym etapie na ścieżkach, które założy ktoś inny i oznakuje w sposób dla nas niewidoczny. Pozwoli to na nabranie zaufania do psa i poznanie stylu jego pracy. Musimy nauczyć się rozpoznawać, kiedy pies idzie dobrze, a kiedy gubi trop. Jest to kwestia treningu i wyczucia, których to można i trzeba się nauczyć.

Powierzanie psa zawodowemu układaczowi, aby po szkoleniu zaliczył dla nas konkurs pracy z dyplomem pierwszego stopnia jest porównywalne z oddawaniem panny młodej na noc poślubną bardziej doświadczonemu "fachowcowi".

Nic nam nie da posiadanie auta, którym znany kierowca rajdowy wygrał wyścig skoro sami nie będziemy nawet posiadać prawa jazdy.

2. Zachowanie na konkursie

Ponieważ pies i przewodnik to jeden organizm, pamiętajmy, że wszelkie braki, niedopracowania, nie doszkolenia psa można poniekąd nadrabiać bądź to dobrą miną, bądź strojem, sposobem i stylem bycia, kulturą itd.

Mówi się, że co pies nie dopracuje to przewodnik np. „dowygląda” eleganckim ubiorem. Występowanie w strojach sportowych, czerwonych dresach, białych adidasach, jest dalece niestosowne podobnie jak wysokie szpilki i mini spódniczki oraz cieniutkie pończoszki i głębokie dekolty. Są to rzeczy bardzo wskazane, ale np. na uroczystej biesiadzie po konkursie. Na konkursach myśliwskich należy być myśliwym aż do przesady.

Najważniejszą sprawą jest kulturalne zachowanie na imprezie. Trzeba pamiętać, że jakiekolwiek dyskusje z sędziami są absolutnie niedopuszczalne. Sędzia z definicji zawsze ma rację nawet, jeśli jej nie ma. Jeszcze nigdy udawadnianie sędziom ich błędów nie wyszło na nic dobrego dla żadnej ze stron sporu. Można oczywiście zwrócić uwagę na jakiś problem, ale w sposób dyskretny i elegancki. Wszelkie protesty składa się do komisji sędziowskiej po zakończeniu konkurencji i też w sposób możliwie dyskretny. Nie porusza się problemu na forum ogólnym podburzając innych zawodników.

Na konkursie nie wolno spożywać alkoholu, podobnie jak na polowaniu. Wprawdzie nie ma tu do czynienia z bronią, ale każdy zawodnik musi być zdyscyplinowany aż do granic. Człowiek, który wypił alkohol nie powinien prowadzić psa, polować ani brać udziału w sportowej rywalizacji. Są to dziedziny nie dla pijaków.

Jeżeli ktoś uważa, że jest mądrzejszy od sędziów (kimkolwiek by oni nie byli) to nie powinien występować w roli zawodnika, ale samemu sędziować.

Jeżeli ktoś ma najlepszego psa to po prostu wygrywa. Wygrywa się na konkursie z innymi psami i innymi przewodnikami a nie z sędziami. Ci, bowiem nie biorą udziału w rywalizacji. Nie twierdzę, że sędziowie są nieomylni i bezstronni, ale nie jest to tematem moich wywodów. Pozostaje faktem, że najlepszy pies zawsze wygrywa, nawet jeżeli przegra na pozór.

Na jednym z konkursów, w czasach, kiedy walczyłem o przywrócenie kategorii tzw. „starej farby”, czyli leżącej 48 h zrobiono mi ścieżkę tropową z odcinkiem kilkudziesięciu metrów w ogóle bez tropu i farby, aby wyleczyć mnie z chęci czynienia zmian w kynologii łowieckiej. Ku zaskoczeniu moim i grupy nieprzychylnych mi osób, pies i tak wygrał, gdyż poziom jego wyszkolenia i przygotowania nas obydwu przeszedł wszelkie normy spotykane dotychczas na konkursach. Nie mam do nikogo pretensji i chyba nikt nie ma ich do mnie.

Uznanie na konkursach zyskuje zawodnik pokorny, spokojny, mądry i zrównoważony, który dobrze przygotował siebie i psa i któremu drogi jest rozwój naszej kynologii.

Daleki jestem od publicznych krytyk tak sędziów jak i organizatorów imprez. Wiem, że potępiać jest najłatwiej.

Pamiętajmy, że kynologia łowiecka w Polsce to nie władze PZŁ ani sędziowie, to po prostu nasze psy to my sami.


Największym złem konkursów jest to, że są one lekceważone przez najlepszych przewodników psów. Ignorują oni imprezy twierdząc, że ich poziom jest za niski. Nie robią jednak nic, aby ten poziom podnosić. Bezsprzecznie wskazane jest organizowanie konkursów o bardzo wysokim poziomie trudności nawet o zamkniętej liście uczestników, połączonych zlotem, zjazdem np. klubów posokowca, gdzie przyjadą doświadczeni menerzy choćby po to, żeby wymienić swoje doświadczenia i lepiej się poznać.

Praktycznie każdy przewodnik, który rzetelnie przygotuje psa i zaangażuje się całym sercem w zagadnienie konkursu już wygrywa. Zdobycie pucharu i dyplomu to tylko dalsza formalność. Nawet, jeśli nie udaje się za pierwszym razem, to mądry przewodnik potrafi nauczyć się na pierwszych błędach i niepowodzeniach. Naprawdę ambitny przewodnik nigdy się nie podda i z pokorą i wytrwałością będzie dążył do celu. Jeżeli się podda i załamie będzie to kłócić się z naturą psa, którego prowadzi, gdyż pies rozumuje inaczej. Taki przewodnik nigdy nie będzie miał dobrego psa.

Jadąc na konkurs warto potraktować go, jako wspólną dobrą zabawę i pomóc organizatorom w badaniu dobrej atmosfery np. fundując jakiś drobiazg, jako nagrodę dla najlepszego przewodnika czy najmłodszego uczestnika zawodów itp. Pomaga to dobrze rozumieć idee koleżeństwa i poznawać nowych przyjaciół.

Bywając wielokrotnie na konkursach pracy psów tropiących poznałem bardzo wielu kolegów i przyjaciół z całej Polski. Wielu z nich pomogłem w układaniu psów, wielu do tego zachęciłem, zawsze z dobrym skutkiem. Zarówno posiadaczy tropowców, jak i kolegów z klubu posokowca.

Pomagałem im uczyć się dobrze rozumianej kynologii łowieckiej, a sam uczyłem się od nich jeszcze więcej.


Bywały konkursy, na których organizator nie zgadzał się na mój udział i wycofywał moje zgłoszenie nie rozumiejąc mych intencji. Nauczyło mnie to zrozumieć niektóre mechanizmy rządzące naszą kynologią i zawsze zachęcało do pracy.


Znając swojego psa sprawdzonego i na konkursach i na polowaniu prawdziwym zaszczytem było stanąć niżej na podium u boku innego entuzjasty, który zajął wyższą lokatę, bo wiem ile to kosztuje pracy i kim jest człowiek, który wygrywa. Ja zaś wiem, że zawsze wygrywam choćbym „przegrał”, bo walczymy przecież o coraz wyższy poziom drogiej nam kynologii łowieckiej i naszych ukochanych psów.


Leszek Ciupis

powrót na początek strony